Waporyzator – niezastąpione narzędzie przy aromaterapii
Vaporizer jest stosunkowo młodym urządzeniem, które pojawiło się na rynku w XX wieku. Współcześnie, waporyzatory popularne są wśród osób decydujących się na aplikację związków, pochodzących z konopi w charakterze lekarstwa. Otóż, tajemnicą nie jest, że obecnie traktuje się konopie przemysłowe nie jako wroga, lecz jako naszego sojusznika, który pomaga w licznych dolegliwościach m.in. spastycznych bólach, migrenach, padaczkach, chorobach wynikających z autoagresji (alzheimer, stwardnienie rozsiane), a także w nowotworach i zaburzeniach odporności.
Artykuł powstał we współpracy ze sklepem internetowym Vapuj
Najprościej jest po prostu „zapalić” wysuszony materiał roślinny i inhalować się jego oparami, w związku z czym, wdychamy również dym, a wraz z nim różne niepożądane dla naszego organizmu substancje, powstające w wyniku przemian odpowiednich związków chemicznych.
Warto zdać sobie sprawę z tego, że w ten sposób, wyrządzamy sobie krzywdę. Prócz wartościowego kannabinoidu, wdychamy też szereg innych związków pośrednich zawartych w dymie! Drażnimy w ten sposób drogi oddechowe! A przecież nie o to chodzi! Właśnie w tym celu powstał vaporizer. Umożliwia uwolnienie oparów z suszu, bez zbędnego uwalniania dymu. Dzięki temu, możemy wdychać jedynie pożądane substancje.
JAK DZIAŁA VAPORIZER?
Urządzenie podgrzewa materiał roślinny do takiej temperatury, przy której, uwalniane są kannabinoidy. W trakcie uwalniania ekstraktu, nie pojawia się dym, ani substancje toksyczne. Ponadto, zauważmy, że zwykłemu procesowi spalania towarzyszy także powstawanie dwutlenku węgla, który raczej nie jest pożądanym związkiem chemicznym w naszym organizmie. Z całą pewnością ludzkie drogi oddechowe wolą cieszyć się czystym, nieskażonym powietrzem, niż mieszaniną topów, powstających w procesie spalania.
Faktem jest, że w każdym procesie spalania uwalniają się kancerogenne substancje. Na ogół, wdychamy je wraz ze smogiem czy spalinami, bo cóż… świat w którym, żyjemy niestety jest skażony. Oczywiste zatem, że decydując się na zakup materiału do inhalacji, oczekujemy od niego dodatniego wpływu na nasze zdrowie. Jeśli jednak, nieprawidłowo go aplikujemy, nie oczekujmy od niego cudów!
Dym wydobywający się z palonych części organicznych konopi, może zniwelować dobroczynny wpływ antyoksydantów, które w prawidłowych, fizjologicznych warunkach wymiatają wolne rodniki z powierzchni naszych komórek i tkanek. W celu zwiększenia efektywności ich działania i wyeliminowania toksycznych związków przemiany, powinniśmy zastosować vaporizer, jaki sprawi, że kwiatostan / pąki konopi uwolnią wszystkie cenne związki, bez zatruwania siebie i środowiska.
DLACZEGO WARTO?
Tylko użycie vaporizera umożliwi całkowitą eliminację powstających toksycznych związków pośrednich
Unikniemy nieprzyjemnego uczucia palenia w gardle oraz opalania dróg oddechów, które również może być potencjalnie niebezpieczne, z uwagi na ryzyko powstania metaplazji (przejścia nabłonka migawkowego dróg oddechowych w nabłonek wielowarstwowy płaski). Zjawisko to ma miejsce u palaczy i często propaguje nowotwór!
Zwiększy się ilość cennych pozyskiwanych substancji z materiału, ze względu na to, że vaporizer umożliwia całkowite wykorzystanie rośliny. W zwyczajnych fajkach na ogół zostają resztki suszu
Nie pojawia się ryzyko oparzenia czy wywołania pożaru.
Inhalacja vaporizerem jest szczególnie przyjazna dziecku
Częściowo wyeliminowany zostaje zapach marihuany, jaki lubi osadzać na dywanach, firankach, pościeli, a nawet na meblach. Zbędne stają się fajki, lufki i inny niekomfortowy w użytkowaniu sprzęt. Niepotrzebna jest też popielniczka. Pośrednio unikamy też uciążliwych czynności oczyszczania fajek z zatykających ją resztek.
Z ekonomicznego punktu widzenia, esencja wydobywająca się z vaporizera jest o wiele bardziej wartościowa, gdyż zawiera o wiele więcej kannabinoidów, niż standardowo palony susz. Okazuje się, że po niedługim czasie koszty wynikające z zakupu urządzenia zostają zwrócone!
Vaporizery stanowią nieodłączny element inhalacji! Bez takiego sprzętu, efektywne leczenie nie ma prawa bytu!